W MDK Południe w Murckach prezentujemy wystawę Jana Mazura „Pejzaż beskidzki”. Ogladać ją można do końca maja 2023.
Od autora:
Jan Mazur
Urodziłem się w Kostuchnie (Katowice), w 1955 r. Aktualnie mieszkam w Katowicach (Podlesie) przy ulicy Mieczyków.
Wykształcenie: – mgr inż. Podstawowych Problemów Techniki (Fizyka Techniczna – AGH w Krakowie).
Praca – m. in: w PAN (w Zabrzu), huta Katowice, kopalnia „Murcki”, aktualnie na emeryturze.
Zainteresowania:
literatura (piszę powieści, opowiadania oraz krótkie teksty na swoim blogu), turystyka, muzyka, fotografia (fotografuję od ponad czterdziestu lat), sztuka (z ukierunkowaniem na sztukę współczesną i nowoczesną).
Uprawiana dziedzina sztuki – (od pięciu lat) głównie malarstwo cyfrowe (tzw. digital painting).
Zdecydowana większość moich prac została zainspirowana formą i kolorystyką otaczającej nas natury… jednak nie tej majestatycznej, porażającej od pierwszego spojrzenia swoim pięknem i przyciągającej miliony turystów, ale tej… znajdującej się obok nas – na wyciągnięcie ręki.
Prezentując swoje prace będę więc chciał was namówić do tego, byście patrzyli czasem na świat nieco inaczej, niż dotychczas. Byście potrafili delektować się na przykład wystrojem, kształtem, czy kolorystyką pojedynczych roślin (ich kwiatów, łodyg, korzeni czy liści), albo nawet pospolitych, przydrożnych kamieni. Podziwiając piękno jeziora, czy leśnego stawu, spójrzcie pod nogi, zaglądnijcie w przybrzeżne szuwary, spróbujcie przebić wzrokiem wodę, by dostrzec to, co się w niej ukrywa.
Ja, wędrując np. górskimi szlakami (tak, jak większość turystów) też zatrzymuję się w tzw. miejscach widokowych, aby podziwiać panoramę gór, czy leżące w dole kolorowe doliny, ale przyglądam się również mijanym po drodze drzewom, krzakom, czy rosnącym przy szlaku kwiatom… także leżącym przy ścieżce kamieniom oraz korzeniom mijanych drzew. Żadnego leśnego zalewiska, nawet żadnej mijanej większej kałuży nie omijam tak, by w nie nie zajrzeć i nie zobaczyć świata znajdującego się po ich drugiej stronie, a wierzcie mi, że tam naprawdę wiele się dzieje.
Odbicie tego świata (o różnych porach dnia i roku), mijanego przez wielu w drodze do określonych punktów na mapie życia… świata natury często niezauważanego przez wędrowców (albo uznanego za zbyt pospolity, by się zatrzymać i poświęcić mu nieco swojego czasu) – starałem się pokazać na prezentowanych obrazach. Oczywiście, część z nich po swojemu ubarwiłem i wyostrzyłem. Z niektórych wydobyłem na wierzch kryjące się przed ludzkim wzrokiem zarysy twarzy i postaci. Wśród prezentowanych prac są i takie, dla których widzialny obraz natury stanowił zaledwie inspirację do ich wykonania.
– O moich obrazach i ich tworzeniu pisałem ( w swojej książce pt. „Inne oblicze natury, czyli sztuka współczesna bez mydlenia oczu”) m. in. tak:„Od młodzieńczych lat pasjonuję się fotografią i malarstwem, wobec czego nie powinien Państwa dziwić fakt, że zaprezentowana tu twórczość jest wynikiem artystycznego eksperymentu z pogranicza obydwu wspomnianych dziedzin sztuki. Jednak to, co wam proponuję – nie jest fotografią, ani tradycyjnym malarstwem… przynajmniej w takim ujęciu, jak te dziedziny sztuki są powszechnie postrzegane.
Moje prace, to głównie (ujmując rzecz najprościej, jak tylko to możliwe) – zapisany na płótnie, utajony obraz natury… odrobina piękna ukrytego przez Boga w rzeczach pospolitych, spotykanych na co dzień i pozornie nie wartych głębszego zainteresowania.
Oczywiście pozwoliłem go sobie przyprawić szczyptą fantazji.”