Wyłuskując niezwykłość z elementów codzienności. Wywiad z Izabellą Pacek

Od 9 marca w MDK ”Południe” w Kostuchnie można oglądać wystawę Izabelli Pacek pt. ”Zauważone”. Serdecznie zapraszamy do przeczytania wywiadu, jaki przeprowadziliśmy z autorką.

Jak rozpoczęła się twoja przygoda z fotografią?

I.P.: Zainteresowanie fotografią przejawiałam już od najmłodszych lat. Jako mała dziewczynka zamiast lalkami czy klockami Lego wolałam się bawić Zenitem moich rodziców, godzinami przeglądałam albumy ze zdjęciami, a jednym z moich ukochanych miejsc był wówczas wadowicki zakład fotograficzny ”U Lenia”, do którego chodziłam z dziadkiem w każde ferie i wakacje. Z czasem jednak zrezygnowałam z tej pasji na rzecz innych. Powróciłam do niej dopiero pięć lat temu, pod koniec 2016 roku. Dostałam wtedy w prezencie od ojca smartfon wyposażony w dobrej jakości aparat. Zaczęłam robić nim zdjęcia, które później publikowałam w różnych grupach na Facebooku. Za każdym razem prace spotykały się z bardzo pozytywnym odzewem w każdej z nich, co podziałało na mnie motywująco i zachęciło do doskonalenia warsztatu. Pomyślałam, że skoro tyle osób, w tym także te zajmujące się fotografią zawodowo, twierdzi, że mam talent w tym kierunku, to może faktycznie warto byłoby podążać dalej tą ścieżką. Niedługo potem kupiłam pierwszą lustrzankę i zapisałam się na kurs fotograficzny I stopnia prowadzony przez Antoniego Kreisa w śląskim oddziale ZPAF. To właśnie tam zrozumiałam, na jaki rodzaj fotografii chcę uprawiać.

Jak doszło do tego, że zaczęłaś brać udział w konkursach fotograficznych?

I.P.: Upłynęło ponad dwa lata od ukończenia kursu, zanim zaczęłam wysyłać swoje prace na konkursy fotograficzne. Ktoś zapyta, dlaczego aż tyle z tym zwlekałam. Z prostego powodu: podobnie jak wielu początkujących twórców wątpiłam w swoje możliwości. Pomimo pochwał, jakie otrzymywałam, byłam względem swoich zdjęć bardzo krytyczna, a co za tym idzie – obawiałam się dawać je do oceny specjalistom. Przełom nastąpił dopiero jesienią 2019 roku. Któregoś dnia znalazłam w skrzynce mailowej wiadomość od Inez Baturo, dyrektor FotoArt Festiwal w Bielsku-Białej. Zachęcała w niej do uczestnictwa w odbywającym się w ramach tej imprezy Przeglądzie Akademii Nikona – konkursie fotograficznym, w którym osiem najlepszych osób mogło zaprezentować swoje portfolio Beacie Łyżwie-Sokół z ”Gazety Wyborczej”. Do dziś nie wiem, co mnie wtedy tknęło, ale stwierdziłam, że ”raz kozie śmierć” i wysłałam komplet fotografii na wskazany adres. Jakież ogromne było moje zdziwienie, kiedy dwa tygodnie później okazało się, że znalazłam się w gronie tych ośmiu szczęśliwców. Przyznam, że w ogóle nie brałam pod uwagę, że tak będzie. Sukces ten dał mi niesamowitego kopa do działania. Kiedy miesiąc później dowiedziałam się od Tomasza Niechciała z filii MDK w Piotrowicach o tym, że trwa właśnie IV Wojewódzki Amatorski Konkurs Fotograficzny ”Przyroda w obiektywie”, wiedziałam już, że i w nim muszę spróbować swoich sił. Przygotowałam więc czym prędzej prace o wskazanej tematyce i zaniosłam je do biura MDK. Opłaciło się – zajęłam wówczas II miejsce. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto, a nawet trzeba próbować dalej.

Twoje fotografie przedstawiają głównie okolice Ziemi Pszczyńskiej i Śląska Cieszyńskiego. Dlaczego to właśnie na tych terenach koncentrujesz się w swojej twórczości?

I.P.: Skupiam się głównie na nich, dlatego że są to najmilsze mojemu sercu miejsca i chcę, żeby jak najwięcej osób mogło dostrzec ich urok. Choć moja rodzina wywodzi się z Beskidu Małego, to właśnie z okolicami Pszczyny i Śląska Cieszyńskiego, zwłaszcza tzw. Żabim Krajem, czuję najgłębszą więź emocjonalną. Odkąd pamiętam, to właśnie tam najbardziej mnie ciągnęło. Tak jest i dziś. W dalszym ciągu uważam te miejsca za magiczne, pełne osobliwości, przesiąknięte ”utopcowym” klimatem i w taki sposób przedstawiam je też na fotografiach.

Mieszkasz od dziecka na południu Katowic. Czy też tutaj fotografujesz?

I.P.: Owszem. Wiele moich zdjęć zostało wykonanych właśnie w tej części miasta, konkretnie w Piotrowicach, Zarzeczu, Podlesiu i Ligocie. Zresztą teraz też chętnie spaceruję po tych dzielnicach z aparatem. Jestem zdania, że powinniśmy z miejsca, w którym się urodziliśmy, nie tylko czerpać, ale też dać mu w zamian coś od siebie. W moim przypadku tym czymś są fotografie. Będące nie tyle dokładnym odwzorowaniem miejsc znajdujących się w wyżej wspomnianych dzielnicach, ile pokazaniem tego, jak je widzę i czuję.

Dlaczego fotografujesz? Jaka misja ci przyświeca?

I.P.: Wyłuskiwanie niezwykłości z elementów codzienności – taki jest nadrzędny cel, jaki stawiam sobie, odkąd zaczęłam zajmować się fotografią. Chcę, aby dzięki moim zdjęciom ludzie zaczęli dostrzegać w otaczającej rzeczywistości przejawy magii.

Skąd czerpiesz inspiracje do tworzenia? Czy masz jakichś artystów w dziedzinie fotografii, których twórczość jest ci szczególnie bliska?

I.P.: Inspirację do fotografowania czerpię z rozmaitych źródeł: muzyki, literatury, malarstwa, fotografii, śląskiej mitologii, ale i opowieści napotkanych ludzi, zwłaszcza tych starszych. Natomiast jeśli chodzi o ulubionych artystów-fotografików, zdecydowanie najbliższa jest mi twórczość Magdy Wasiczek, Jacentego Dędka, Lukáša Horký’ego i członków grupy Pictorial Team, szczególnie śp. Mieczysława Wielomskiego.

Od 2020 roku należysz do Tyskiego Towarzystwa Fotograficznego. Opowiedz, jak doszło do tego, że dołączyłaś do tej organizacji.

I.P.: Poczynania TTF-u zaczęłam śledzić już na początku 2020 roku. Wzięłam wówczas udział w wystawie rocznej członków towarzystwa w tyskiej Andromedzie. To właśnie wtedy po raz pierwszy zaświtała mi w głowie myśl, że warto byłoby zasilić szeregi tej organizacji. Szybko ją jednak odsunęłam od siebie, przekonana, że moje prace nie są wystarczające dobre, aby przejść pozytywnie procedurę kwalifikacyjną. Potrzebowałam blisko roku, żeby się przełamać i przesłać członkom zarządu towarzystwa swoje portfolio. Jak widać, opłaciło się. Od tamtej pory minęło się już półtora roku, a ja widzę, jak mocno przez ten czas rozwinęłam warsztat fotograficzny i jak bardzo wzrosła moja świadomość artystyczna. To dla mnie duże wyróżnienie być członkinią grupy, która skupia tak twórcze i utalentowane osoby. To z pewnością mobilizuje do działania.

Na co dzień dokumentujesz wydarzenia i zajęcia odbywające się w MDK ”Południe”. Czego nauczyłaś się dzięki tej pracy?

I.P.: Praca ta umożliwia mi przede wszystkim naukę fotografii eventovej od podstaw. Uczę się, jak w profesjonalny sposób rejestrować wydarzenia kulturalne, a także tego, jak uwieczniać emocje, które towarzyszą ich uczestnikom. I muszę przyznać, że tworzenie fotorelacji sprawia mi dużo radości i satysfakcji. Bardzo cieszę się z tego, że dano mi możliwość zajmować się tym. W końcu nie ma nic lepszego niż praca, w której możemy wykorzystywać talenty, którymi nas obdarzono, prawda?

Wystawa w MDK ”Południe” jest Twoją drugą wystawą indywidualną. Zdradź czytelnikom, skąd pomysł na wystawienie prac w tym miejscu i jakie fotografie zobaczą na ekspozycji.

I.P.: Temat mojej wystawy w MDK ”Południe” przewijał się w rozmowach z panią kierownik Sonią Botor i panem dyrektorem Bogdanem Kallusem właściwie od momentu, w którym się poznaliśmy, czyli od września 2020 roku. Jednak z racji tego, że okoliczności długo nie pozwalały na organizację wydarzeń, na których można byłoby zgromadzić się w większym gronie, a właśnie na takim mi zależało, dopiero wraz z nadejściem 2022 roku mogliśmy zacząć realizować ten pomysł. Nie żałuję, że tak się stało. Dzięki temu miałam więcej czasu na przemyślenie koncepcji wystawy i wybranie prac, które najlepiej pasują do jej tytułu. Są to zdjęcia, które wykonałam w ciągu dwóch ostatnich lat, w 2020 i 2021 roku. Fotografie powstały zarówno podczas moich podróży, jak i w trakcie codziennych spacerów w pobliżu miejsca, w którym mieszkam.

Jakie są Twoje plany na przyszłość?

I.P.: Na pewno zamierzam w dalszym ciągu brać udział w konkursach fotograficznych, nie wykluczam też – jak się uda, to jeszcze w tym roku – kolejnej wystawy indywidualnej. Planuję także wrócić do regularnego rysowania, aby móc tworzyć już nie tylko serie fotograficzne, ale i cykle fotograficzno-rysunkowe. Co z tych planów wyniknie – czas pokaże. Na razie pewne jest jedynie to, że w najbliższym czasie będzie okazja zobaczyć moje prace na wystawie rocznej Tyskiego Towarzystwa Fotograficznego. Termin i miejsce wernisażu podam do wiadomości publicznej niebawem, dlatego namawiam do uważnego obserwowania mojego profilu na Facebooku i fanpage’a TTF-u. Tymczasem serdecznie zapraszam mieszkańców południa Katowic do MDK ”Południe” w Kostuchnie. Mam nadzieję, że spodoba mi się im moje spojrzenie na świat.

Dziękuję za rozmowę i powodzenia!