Toruń. Najczęściej takie skojarzenie nasuwa się nam jako pierwsze, gdy pada słowo „piernik”. Tymczasem to nie miasto Kopernika, tylko Śląsk może poszczycić się najdłuższą historią piernikarstwa na ziemiach polskich. Nawet dziś, gdy śląskie rzemiosło piernikarskie złote czasy ma już dawno za sobą, znajdziemy tutaj pasjonatów, którzy kultywują tradycję wypieku korzennych specjałów. Na Górnym Śląsku są nimi Widerowie z Bujakowa, którzy od dwóch lat przed świętami Bożego Narodzenia dostarczają MDK „Południe” „dzieciątkowy”, wyrabiany według starych receptur piernik.
Do poszerzenia asortymentu o bożonarodzeniowy piernik namówiła firmę Widera Sonia Pryszcz-Botor, kierownik filii MDK „Południe” w Kostuchnie i Murckach. Z wyrobami mistrzów śląskiego piernikarstwa zetknęła się po raz pierwszy w dzieciństwie.
– Rokrocznie chodziłam wraz z ojcem pieszo z Podlesia do Tychów w dzień odpustu w kościele M.M. w lipcu. Zawsze pierwszym odwiedzanym stoiskiem było stoisko z napisem E. Widera, z klasycznym asortymentem odpustowych pierników: futermeloki, białe pierniki, makrony, kartofelki, kokosfloki, zozwory, gumki – myszki i naturalnie pierniki z obrazkiem. Jesienią z Jasiem i Małgosią, zimą z Mikołajami. Według ojca były tam najlepsze pierniki – opowiada.
Wspomina, że produkty firmy można było kupić nie tylko na odpuście, ale i w piekarni na katowickim Załężu.
– Mój ojciec pracował na kopalni Katowice. Przed świętami zachodził po pracy aż na Gliwicką, gdzie w małej piekarni kupował specjalne pierniki z naklejanymi obrazkami. Pamiętam „Aniołki” – różowy i niebieski, i oczywiście Mikołaje. Każdy był inny, z choinką na ramieniu, z workiem prezentów narzuconym na ramię lub dostojny, w stroju biskupa. Były też pierniki z samą główką Mikołaja, a postać zdobiona była lukrem. W 1982 roku chodziłam tamtędy codziennie na zajęcia rysunku i malarstwa na ASP. Narożny, mały sklep jeszcze trwał. Pamiętałam o nim.

Lata mijały, a pani Sonia ciągle wracała wspomnieniami do smakołyków z czasów dzieciństwa. W 2018 roku postanowiła odszukać firmę zajmującą się wyrobem tych łakoci. Udało się. Okazało się, że firma Widera, powołana do życia przez Emila Widerę w 1932 roku, działa w Bujakowie nadal, kierowana przez córkę założyciela – Bronisławę Widerę-Jurkiewicz.
– Było to dla mnie bardzo wzruszające dotarcie do źródeł najwcześniejszych świątecznych wspomnień. Żeby tradycja śląskich pierników nie zginęła, zdecydowaliśmy się wprowadzić nowe wizerunki na piernikach, kontynuując przedwojenne motywy – mówi.

Tak powstały pierniki z wizerunkami św. Mikołaja i Dzieciątka Śląskiego [pierniki z wizerunkiem Dzieciątkiem doczekały się do tej pory dwóch wersji – przyp. red.]. Oryginalny produkt lokalny wyrabiany ręcznie z pieczołowitą starannością, według dawnych wzorów. Oryginały projektów wykonał dr hab. Ireneusz Botor, natomiast za wypiek była odpowiedzialna firma Bronisławy Widery. W tym roku radni z Kostuchny sprezentowali piernikowe Mikołaje dzieciom przedszkolnym.

Sonia Pryszcz-Botor dostrzega w produkcie spory potencjał.
– W ostatnich latach w zalewie amerykańskich Mikołajów, skrzyżowanych z ikeowskim wzornictwem, zaczyna nam brakować Mikołaja „naszego”. Prawdę mówiąc, nie pamiętamy już, jaki on był. Teraz, dzięki unikalnemu i swojskiemu produktowi, jakim jest bożonarodzeniowy piernik, mamy szansę sobie go przypomnieć. Kto wie, może za ja zastanawia się. kiś czas „dzieciątkowy” piernik będzie mógł konkurować z piernikami z Norymbergi czy Torunia? – zastanawia się.
Żywimy nadzieję, że tak właśnie będzie i że z czasem ten wyjątkowy specjał stanie się rozpoznawalny również poza Górnym Śląskiem. W pełni na to zasługuje.
Tym, którzy pragną zanurzyć się w piernikarską historię Śląska, polecamy następujące artykuły:
https://katowice.wyborcza.pl/katowice/1,35063,21165549,nikt-nie-wie-jak-smakowal-stary-piernik-ale-na-slasku-robili.html
http://www.papaja.pl/?m=a&id=8620
https://welthellsicht.blogspot.com/2019/08/piernikowe-cuda-i-szalenstwa-rekordy.html